Na samym początku pragnę zaznaczyć, że nie jest to żadne oficjalne ogłoszenie ze strony Zarządu Fundacji i organizatorów, proszę jednak, byście przeczytali to do końca.
Nazywam się Żaneta. Niektórzy wołają na mnie Młoda, sama, gdy mogę, podpisuję się jako Dany Lair. Jestem wolontariuszką Fundacji Rozwoju Ziemi Chojnickiej i Człuchowskiej od wielu lat. Moja przygoda z wolontariatem i z tą niezwykłą fundacją zaczęła się, gdy Samorządne Centrum Młodzieżowe stawiało swoje pierwsze kroki. Ale to nie o tym dziś będzie.
Chodzi o festiwal InterTony, którego tegoroczna edycja stanęła pod znakiem zapytania wskutek działania burmistrza miasta Chojnice Arseniusza Finstera oraz grupy osób powiązanej z Kościołem Katolickim. Nie będę się wdawała w analizę powodów jakie kierowały tą grupą – o tym możecie przeczytać w oświadczeniu Pana Burmistrza. Zamiast tego chcę Wam wyjaśnić czym tak naprawdę są InterTony. Jak ja pojmuję to wydarzenie oraz jakie korzyści i zagrożenia z nim związane zaobserwowałam przez ostatnie lata. Planowanej gwieździe wieczoru tegorocznej edycji zarzucono m.in. szerzenie mowy nienawiści. Tym samym zarzucono to także samemu wydarzeniu. Niech więc ten tekst będzie pewną formą obrony.
Przede wszystkim jest to festiwal partnerstwa miast, mający na celu pokazanie jak ważną rolę odgrywa muzyka w przyjaźni Chojnic i naszego miasta partnerskiego, którym jest Emsdetten. Co roku przyjeżdżają do nas wolontariusze z Niemiec i Holandii – ci drudzy to reprezentanci Hengelo, parterów Emsdetten. Wymiana muzyczna między tymi trzema miastami od wielu lat jest bardzo intensywna. Daje to szanse rozwoju lokalnych zespołów, które inaczej miałyby o wiele mniejsze szanse zagrać za granicą. Pomyślcie, jakim niezwykłym przeżyciem dla zwykłego nastolatka musi być możliwość zagrania na scenie kilkaset kilometrów od domu! Możecie mówić, że chodzi o zwykłych „szarpidrutów”, ale, no cóż, jeśli do tej pory nie wyrobiliście sobie innej opinii, to nieważne, co napiszę – nic to nie zmieni. Powiem Wam jednak, że znam wielu z nich. Są to naprawdę niezwykłe osoby, pełne pasji, energii i (zazwyczaj) dobrego humoru. Dzięki działaniom takim jak InterTony mają szanse się rozwijać.
Już na pierwszej edycji festiwalu poznałam wielu wspaniałych ludzi. Gdyby nie to wydarzenie nasze ścieżki zapewne nigdy by się nie skrzyżowały. Tak natomiast mogliśmy śmiać się razem, bawić i pracować ramię w ramię. Nawet mimo bariery językowej (przyznaję mój niemiecki jest fatalny) znajdowaliśmy wspólny grunt i sposób, by się dogadać. Wiele z tych osób powróciło, by pomagać przy organizacji kolejnej edycji festiwalu. I kolejnej. Mieli przyjechać też w tym roku. Widać można na nich liczyć bardziej niż na lokalne osobistości. Podział zadań był już wstępnie ustalony. Wiedziałam, kogo mogłabym spotkać za sceną, kogo przy punkcie informacyjnym, a kto zajmowałby się wydawaniem jedzenia. Z kim rozkładalibyśmy barierki i kto pomagałby w sprzątaniu po wszystkim. Zaś ze wszystkimi spotkalibyśmy się następnego dnia, by na łonie natury poopowiadać sobie o tym, co się działo i snuć plany na następne lata. Tak miało to wyglądać z „zaplecza”. Przyjaźń między wolontariuszami nie zna granic, nie zna barier językowych ani nie przejmuje się stereotypami.
Tu płynnie przechodzimy do kolejnej rzeczy, na którą chciałam zwrócić uwagę. Wolontariusze z Chojnic. Nie macie pojęcia jakie mrowie ludzi odpowiada za organizację tego wydarzenia. Część z nich to osoby dorosłe, które poświęcają na to swój wolny czas po pracy. Znaczna część zaś to nastolatkowie, ludzie młodzi, którzy zamiast bezczynnie siedzieć czy po prostu „przyjść na gotowe” woli poświęcić własny czas, by dołożyć swoją cegiełkę do tego wydarzenia. Chcą wiedzieć, że są częścią czegoś większego i że mogą się do czegoś przydać. Dzięki temu kształtuje się w nich poczucie odpowiedzialności i, w co głęboko wierzę, w przyszłości będą aktywnymi członkami swoich lokalnych społeczności. Bo poczuli, że mogą coś zmienić. Coś zrobić. Stworzyć niemal od zera. Wkładamy w coś swoją pracę. Poświęcamy czas i siłę. W zamian widzimy, że ma to dobre efekty. Czyż nie jest to lekcja, którą warto przekazywać osobom młodym?
Teraz zaś zwrócę się do tych którzy myślą, że target InterTonów jest wąski, ograniczający się do młodzieży słuchającej „ciężkich brzmień”. Mylicie się. Na dotychczasowych edycjach widziałam tak mieszane środowisko, które się z sobą dogadywało, że aż serce miękło. Rodzice przychodzili z dziećmi. Sama tańczyłam z moim małym chrześniakiem, a na pierwszych godzinach zeszłorocznej edycji towarzyszył mi także mój 9-letni brat. Nie były to jedyne dzieci wśród gości festiwalu. Dwa lata temu widziałam małą, może 4 letnią dziewczynkę, która podbiegła do jednego z niemieckich muzyków i, ku rozbawieniu rodziców dziecka i przyjaciół zagranicznego gościa, wyciągnęła go do tańca. Widziałam też osoby w wieku… o który się nie pyta, które także bawiły się doskonale. Razem bawili się przedstawiciele różnych subkultur, zapominając o podziałach oraz osoby, które nawet nie mają pojęcia, czym jest subkultura. Podczas tego festiwalu nie było żadnych podziałów. Wszyscy bawili się razem.
Powiedzcie mi więc, gdzie jest tu miejsce na mowę nienawiści? Bo to jak ja zapamiętałam poprzednie edycje jest całkowitym jej przeciwieństwem. Jasne, czasem zdarzały się jakieś sprzeczki. Gdzieś na ziemi można było znaleźć jakąś rozbitą butelkę. Ale poza tym nie widzę nic, co mogłoby ludziom przeszkadzać w tym wydarzeniu. Nie odbywa się ono w centrum miasta – jak wiele koncertów organizowanych przez miasto – a raczej na jego obrzeżach. Więc jeśli ktoś nie chce słuchać tej muzyki, nie jest na to narażony podczas spaceru. Trzeba tam pójść celowo. Dodatkowo, może i nie znam się na ekonomii zbyt dobrze, ale czy liczba osób, która przyjeżdżała na festiwal czasami nie byłaby dobra dla lokalnej gospodarki? Wiecie. Ludzie przyjeżdżają to i wydają kasę. Niech Szanowny Pan Burmistrz pomyśli o tym, gdy będzie rozważał jak najlepiej działać dla całego społeczeństwa. Zaś InterTony już teraz zyskały sławę najlepszego festiwalu „ciężkich brzmień” w regionie. Ciekawe jak wyglądałoby to za kilka lat, gdyby nigdy więcej nie znalazły się osoby, które swoje przekonania stawiają nad przekonania innych?
Dziękuję wszystkim, którzy przebrnęli przez cały tekst.
Dziękuję też tym, którzy chcieli zjawić się na festiwalu w tym roku.
Szczególe podziękowania należą się ekipie, która wciąż walczy o nasz festiwal. Tym niezłomnym, którzy od kilku lat poświęcają swój czas, by wszystko było dobrze. Jesteście wielcy.
Mam do Was wszystkich jedną prośbę. Niech nie będzie o tym cicho. Niech ludzie wiedzą czym naprawdę są InterTony. Niech nikt nie da sobie wmówić, że to coś złego. #MuremZaInterTony
Czekajcie na dalsze informacje.
no replies